Forum http://filmyksiazkiseriale.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

W pościgu za Foldarem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum http://filmyksiazkiseriale.fora.pl Strona Główna -> RPG / I RPG - Zwiadowcy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nimrodel
Junior Admin



Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Czw 16:43, 02 Wrz 2010    Temat postu:

W końcu! Klapa przyczepy otwarła się i kazali im wyjść. Nimrodel wreszcie mogła rozprostować, zesztywniałe od ciągłego siedzenia, nogi. Ból głowy powrócił, a jakżeby inaczej...! Ale z wozu wyszły tylko ona, Mistral, Delimorn i Daniel. Nie było natomiast ciemnowłosego młodzieńca, jednak po chwili przyprowadzono go. Nie miał się za dobrze, słaniał się na nogach. Jasnowłosa dziewczyna stwierdziła, że musi być półprzytomny. Jako, że była wrażliwa na ludzie cierpienie, od razu ruszyła w jego stronę, lecz jeden z porywaczy uniemożliwił jej to, wykręcając jej rękę.
- Puść mnie! - krzyknęła i w końcu wyrwała się mu.
Niestety, wyglądało na to, że to nie koniec podróży. Wóz zatrzymał się tuż przed gęstą ścianą lasu. Porywacz podszedł do drzew i odsłonił wąskie przejście - zatartą ścieżkę.
- Zapraszam - rzucił drwiąco i uczynił przesadny gest, zachęcający, by szli wskazaną drogą.
Z lekkim ociąganiem, ale wszyscy ruszyli prosto przed siebie. Bo cóż mogli zrobić innego? Stawiać opór? W końcu siłą dowlekliby ich choćby na koniec świata. Walczyć? Byli zbyt słabi, a poza tym nie mieli broni. Tak więc, weszli w gąszcz i rozpoczęli żmudną wędrówkę, która trwała chyba godzinę. Podczas podróży nikt nie dał im ani kropli wody, czy choć kęsu jadła. Wyczerpani, dotarli do małej chatki, zbudowanej w głębi lasu. Wszyscy opadli na ziemię, nie zdolni wykonać nawet najmniejszego ruchu, a bandyci zostawili ich i weszli do domku.
Nmrodel chciała zemdleć albo poderwać się na nogi i zacząć biec z powrotem. Wiedziała, że to nie zdałoby się na wiele, gdyż praktycznie nie miała sił i porywacze dopadli by ją, zanim zdążyłaby przebiec chociaż dziesięć metrów. W końcu podniosła się z ziemi i podeszła do ich byłego niewolnika. Był nieprzytomny.
- Słyszysz mnie? - zapytała.
A jednak, słyszał.
- Tak - odpowiedział.
- Jak się czujesz?
Uniósł powiekę.
- Źle. Nie sądzisz?
Nimrodel przewróciła oczyma. Więc nie jest tak tragicznie.
- Nie wiesz przypadkiem, gdzie się znajdujemy?
- Nie.
- A czy nie porwali nas ci, którzy działają dla tego samego człowieka, co ty?
- Co? - zapytał zaskoczony.
- Nic. NIE WAŻNE - rzekła.
Młodzieniec roześmiał się niewesoło.
Jasnowłosa dziewczyna rzuciła mu krzywe spojrzenie.
- Teraz wszyscy jesteśmy niewolnikami, wy też - powiedział. - Cóż za ironia!
- Aha.
Nimrodel spojrzała na swoje towarzyszki. Delimorn rozmawiała z Danielem, przy nich siedziała Mistral i również coś do nich mówiła. W końcu z chatki wyszedł jeden z porywaczy i posłał im drwiący uśmiech.
- Niedługo przybędzie wasz nowy pan.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nimrodel dnia Czw 16:45, 02 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girlinthemirror
Administrator



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Nie 18:23, 05 Wrz 2010    Temat postu:

Przywódczyni wyprawy, Delimorn, nie mogła patrzeć na to, co stało się z ich niewolnikiem. Miała nadzieję, że teraz już go oszczędzą. Dziewczyna spojrzała z determinacją na mężczyznę, który nagle go popchnął, aż niewolnik upadł. Nie miał sił do walki, wykończyli go.
- Jedziemy dalej. Jeśli macie ochotę, możecie wciągnąć go ze sobą do przycze. I tak na nic się nie przyda, niedługo umrze. - powiedział jeden z nich, a wszyscy zaśmiali się ironicznie. Delimorn miała ochotę splunąć im w twarz, ale wiedziała, że to nic nie pomoże. Razem z Nimrodel wciągnęły rannego do przyczepy, a gdy były w środku, Mistral wepchnięto obok i zbójcy zatrzasnęli klapę.
- I znów w zamknięciu... - mruknęła ponuro przywódczyni, ale szybko ogarnął ją instynkt przywódczy - Musimy mu pomóc. Teraz jesteśmy na równi, wszyscy jesteśmy niewolnikami. Trzeba opatrzyć mu rany.
Po jakimś czasie powóz się zatrzymał, a oprawcy rozkazali im wyjść. Dalszą drogę mieli pokonać na nogach. Związano ich jednym sznurem i pchano przed końmi. Delimorn czuła się upokorzona, jak nigdy dotąd. Wtedy przypomniała sobie o Nersi.
- Mam nadzieję, że się zorientuje i przynajmniej spróbuje nas ratować... - pomyślała z nadzieją.
Szli tak kilka lub kilkanaście godzin. W końcu dotarli do jakiejś chaty. Popchnięto ich na ziemię, a sami złoczyńcy weszli do środka. Tylko jeden wyszedł na chwilę by zamknąć bramę i poluzował im sznury.
- I tak nie uda wam się stąd uciec. Zaraz przybędzie tu wasz nowy pan!
Po tych słowach ogarnęła ich lekka panika. Daniel, widząc smutek Delimorn, powiedział do niej:
- Nie obwiniaj się. Przecież to nie twoja wina, że was pojmali.
- Tak okrutnie traktowałam naszych niewolników, a teraz spotyka mnie to samo, a nawet gorzej. Gdyby nie ja, byłbyś teraz w drodze do miejsca, w które wyruszyłeś.
Uśmiechnął się lekko, mimo iż nie był w najlepszym nastroju.
- Przecież jestem. Pojawiłem się w wiosce, bo zwiadowca pilnujący tego lenna zdołał jeszcze przed śmiercią wysłać wiadomość z informacją o kiepskim stanie. Wybrali mnie, a teraz mam szansę czegoś się dowiedzieć.
- Czemu wcześniej mi nie powiedziałeś?
- Nie wydało mi się to takie ważne w chwili gdy cię atakowano.
Wtedy Delimorn zaświtał pomysł.
- Niby poluzowali sznury, ale wciąż nie mogę ruszać rękami... Czy byłbyś w stanie wyciągnąć mi coś z buta?
Zrobił zdziwioną minę.
- Musimy się stąd wydostać. Jeśli wyjmiesz mój nóż, przetniemy sznury.
Wtedy wtrąciła się Mistral:
- To się nie uda, przynajmniej nie teraz. Jesteśmy za słabi, by uciekać, a jeśli nasz "pan" tu jedzie, to chyba nie chcemy spotkać go po drodze, no nie?
Wszyscy się z nią zgodzili, a Delimorn w beznadziei opadła na ziemię. Daniel położył jej rękę na ramieniu i pocieszył:
- Zobaczysz, jeszcze uda nam się z tego wyjść.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez girlinthemirror dnia Wto 15:04, 07 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabell
Grafik



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zabrze
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Nie 21:27, 05 Wrz 2010    Temat postu:

Nadal odczuwała pulsujący, tępy ból głowy, a na dodatek rozbalały ją nogi od długiej wędrówki. Rany na dłoniach, powstałe przez mocno związany sznur, zaczęły piec. Włosy kleiły się do spoconego czoła i karku. W normalnych warunkach Mistral nigdy by nie pomyślała, że ucieszy ją widok brudnej chaty, która nadawała się jedynie do rozbiórki. Odetchnęła, kładąc się na wilgotnych deskach. Jakby z oddali słyszała rozmowę Delimorn i Daniela. Jednak na wzmiankę o próbie ucieczki, szybko się wtrąciła.
- To się nie uda, przynajmniej nie teraz. Jesteśmy za słabi, by uciekać, a jeśli nasz "pan" tu jedzie, to chyba nie chcemy spotkać go po drodze, no nie?
Z ulgą przyjęła rezygnację uwolnienia się złoczyńcom. Żadne z nich nie jest w pełni sprawne po napaści, więc ich szanse na ucieczkę są beznadziejnie małe. Kątem oka przyuważyła jak Daniel kładzie rękę na ramieniu jej przywódczyni i próbuje pocieszyć. Zaśmiała się w duchu, bowiem wiedziała swoje.
*
Gwałtownie otworzyła oczy. Musiała się chwilę zdrzemnąć. Rozglądając się dookoła, zauważyła, że jej towarzyszki nie śpią. Nimrodel przyłożyła palec do ust i kazała Mistral nasłuchiwać. Nadstawiła uszu i próbowała wychwycić słabe dźwięki. Słyszała rozmowę mężczyzn, w tym jeden głos, który wydawał jej się znajomy.
Przecież to... niemożliwe - pomyślała i poderwała się szybko w górę, na co wszyscy przyjeli jej zachowanie z niepokojem.
Dudniło jej w uszach. Kroki zbliżały się, dało się słyszeć trzask łamanych gałązek spod stóp. Mistral stała w bezruchu, kiedy drzwi otwarły się szeroko, przez co do chaty wpadło kilka wiązek światła. Potężny mężczyzna wszedł wolno do pomieszczenia, rozgladając się po jego wnętrzu.
Jego wzrok utkwił w miejscu, gdzie stała Mistral. Podszedł do niej pośpiesznie, chwycił za ramię, kierując się w stronę światła, by lepiej ujrzeć twarz kobiety.
- Gabriel - wychrypiała z pogardą w głosie.
Złapał ją za brodę, odchylając jej twarz ku górze.
- No, no. Mistral - wysyczał - Witaj ponownie, kochanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anabell dnia Nie 21:29, 05 Wrz 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girlinthemirror
Administrator



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Śro 20:50, 08 Wrz 2010    Temat postu:

Nastał wieczór. Nowy "pan" wciąż nie przyjechał, a porywacze wepchnęli ich do stodoły i tam zamknęli. Delimorn, w przeciwieństwie do reszty, która zasnęła z wyczerpania, obserwowała całą sytuację i nabierała coraz gorszych przeczuć. Co prawda w stodole ich rozwiązano, ale i tak nie mogli wyjść - była szczelnie zamknięta. Przywódczyni krążyła po pomieszczeniu, szukając czegoś, co by się przydało do ucieczki, ale było tam tylko siano, suchy chleb i woda. W pewnej chwili do środka wszedł jeden ze złoczyńców i łapiąc za nadgarstek, syknął:
- Siedź spokojnie, nie uda ci się uciec!
Niestety, był od niej silniejszy. Wtedy jednak usłyszała drugiego:
- Bart, zostaw niewolnicę w spokoju, szef jedzie.
Wtedy niejaki Bart puścił jej rękę, ale mocno popchnął na ziemię, gdzie leżał żelazny pręt. Przedarł on jej skórę, aż wygięła twarz w bólu.
- To cię nauczy szacunku do właściciela! - powiedział jeszcze, zabierając ów pręt. - Mam nadzieję, Wenram, że jak pan przyjedzie, wyznaczy nas do wymierzania kar tym zbuntowanym panienkom.
Gdy wyszli, Delimorn miała ochotę krzyczeć ze złości i bólu, nie chciała jednak obudzić pozostałych. Spojrzała na nich i zauważyła, że Daniel i ich dawny niewolnik już nie śpią. Ten pierwszy podczołgał się do niej i objął ramieniem.
- W końcu uciekniemy, zobaczysz. Bardzo cię boli?
- Przeżyję, bywało gorzej. - odparła dzielnie.
- Spójrz, ktoś zostawił tutaj stare koszule. Podrzemy je i opatrzymy ci nogę. - zauważył nagle.
Dziewczyna zacisnęła materiał na ranie, wcześniej skrapiając ją kroplą olejku, który miała przy sobie.

Jakiś czas później drzwi znów się otworzyły. Wszystkich oślepiło światło księżyca, nawet Mistral i Nimrodel obudziło. Przed nimi majaczył cień mężczyzny, jednak przywódczyni go nie poznawała. Podszedł on i chwycił Mistral, podnosząc ją. Ta pobladła, widać było, że go zna. Wymówiła jego imię - Gabriel.
- No, no, Mistral. - usłyszała słowa, które kierował do bladej zwiadowczyni - Witaj ponownie, kochanie.
Nie był zbyt miły na dodatek, gdy zaczęła się szarpać, uderzył ją w twarz i pchnął na podłogę z wyrazem pogardy.
- Co za kompania! Widzicie jak wyszliście na szukaniu niezgody z Foldarem? Teraz jesteśmy waszymi właścicielami! - zadrwił.
Delimorn nie wytrzymała. Podniosła się gwałtownie i rzuciła się na Gabriela.
- Możesz najwyżej być właścicielem swojego psa! My jesteśmy ludźmi, nie zwierzętami, nie możesz nas sobie przywłaszczyć! Nigdy więcej nie pozwolę byś poniżał i źle traktował Mistral oraz moich pozostałych przyjaciół! - krzyknęła bojowo.
Mężczyzna zgiął się w pół i poczerwieniał, ale za chwilę znów się podniósł i złapał ją mocno.
- Pożałujesz tego...- urwał, nie wiedząc jak się nazywa.
- Delimorn! - podpowiedziała mu - Zapamiętaj sobie to imię, należące do osoby, która cię zniszczy!
- Bart, Wenram! - był wściekły. Trzymał ją mocno, choć bardzo się szarpała - Ta niewolnica ma zostać wychłostana! Siedemdziesiąt batów biczem o kolczastych zakończeniach! Niech się przekona jak boli nieposłuszeństwo!
Jednym ruchem odepchnął ją na ziemię i spojrzał z politowaniem, pogardą i złością. Po chwili wyszedł, zatrzaskując bramy.
- Co teraz, Delimorn? - usłyszała pytanie - Wychłostają cię! Nie możemy na to spokojnie patrzeć!
- Przeżyję. Musicie być silni i nie dać się temu współpracownikowi Foldara. On tylko czeka, aż dacie się sprowokować. - odpowiedziała silnym głosem, choć w środku czuła niepewność i strach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabell
Grafik



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zabrze
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pią 20:32, 10 Wrz 2010    Temat postu:

Leżała cała obolała na wilgotnych deskach. Ból zawładnął jej całym ciałem, zginając je w pół i paraliżując. Oczy szeroko otwarte, wpatrywały się tępo w ścianę. Nie czuła złości czy nienawiści. Była zbyt zmęczona by odczuwać te uczucia. Bezsilność. Poraz kolejny, ten sam człowiek spowodował, by poczuła się bezradna. Doświadczyła tego poraz drugi, chociaż w innych okolicznościach. Jednak czuła się gorzej, niż za pierwszym razem. Miała wypełnić zadanie, wraz ze swoimi towarzyszkami. Nie spodziewała się, że napotka na swojej drodze najbardziej niechcianą osobę. Tymczasem pojawiła się za szybko, niespodziewanie i bezlitośnie wdarła się w jej życie. Znów. Znów ją niszczył. Bolało zdecydowanie mocniej.
Nie zwróciła uwagi na szarpaninę Delimorn z Gabrielem. Nie zainteresowała się faktem, że jej przywodczyni najprawdopodobniej zostanie surowo ukarana.
'Może.. mogłam temu zapobiec. Gdybym tylko.. - pomyślała Mistral - Tak, przecież miałam okazję go wykończyć. Mogłam go zniszczyć. Tylko zabrakło mi odwagi. Przecież...go kochałam. Wtedy, kiedy był zupełnie innym człowiekiem. Ale czy aby na pewno? Ja..Byłam zaślepiona cholerną miłością. Jakie to głupie i takie.. bezmyślne.'
Z głębokiego zamyślenia wyrwał ją podniesony, męski głos. Wywnioskowała, że odnosił się do niej.
- Mistral, do cieżkiej cholery! Czy ty wiesz co tu sie wyprawia?! Może byś coś powiedziała? Znasz tego człowieka? Tak czy nie?
Mistral zaczęła się wpatrywać w Daniela. Był wzburzony. Chyba miał ochotę zacząć nią potrząsać za ramiona.
- Dziewczyno! Ocknij się! Delimorn zaraz mają wychłostać, a ty leżysz tu niewzruszona?!
- Daniel. Uspokój się. - interweniowała Nimrodel - Daj spokój mówię. Zostaw ją - podeszła do Mistral - Powiesz nam kim jest ten człowiek?
Nie zmieniając pozycji i dalej wpatrując się w Daniela, odpowiedziała:
- To Gabriel.
Kiedy zdali sobie sprawę, że to koniec jej wypowiedzi, Delimorn powiedziała:
- Tak to już wiemy. Ale skąd go znasz? Bo znasz go, prawda?
- Ja...On. Jest zły. Bardzo. Zły. On... Mnie zniszczył. Ja chcę.. Teraz chcę się zemścić. Wcześniej byłam za słaba. Byłam młoda, głupia. On musi mi zapłacić za swoje czyny.
Nogi same poniosły ją w strone drzwi. Zaczęła w nie kopać, pukać, krzycząc.
- Wypuść nas bydlaku! Nie masz prawa! Jesteś skończony, Gabriel. Skoń..czony - wyszeptała pod koniec, i osunęła się na podłogę, tracąc przytomność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girlinthemirror
Administrator



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pią 21:43, 10 Wrz 2010    Temat postu:

Nastał ranek, jak dotąd najgorszy w życiu Delimorn. Gdy tylko wzeszło słońce, dwóch pomocników złego Gabriela związało ją i zabrało ze stodoły.
- Nie pozwolę wam jej zabrać! - usłyszała krzyk Daniela. Spuściła głowę, modląc się w duchu by go zignorowali. Tak się jednak nie stało, gdyż Gabriel, obserwujący całą sytuację, wezwał dwóch kolejnych i rozkazał im:
- Zwiążcie tego buntownika. Przeszkadza mi. Dwanaście batów, a później trzymajcie go tak, by obserwował jak ona cierpi.
Jego głos był bezbarwny, nie wyrażał żadnych uczuć.
Zabrano ich do ceglanego budynku. Dwóch mężczyzn przyparło ją do ściany, odsłonięto jej plecy.
W kącie pomieszczenia stało łózko. Leżący na nim mężczyzna podniósł się z ociąganiem.
- Kogo my tu mamy? Przywódczyni, tak? - zaczął szydzić. Ona tymczasem próbowała się wyszarpnąć, ale gdy już prawie się udało, ów człowiek chwycił bat i wymierzył w jej plecy. Poczuła ostry ból, jakby miliony igieł wbijały jej się w skórę. W tle słyszała odliczanie. Przy następnym bacie nie słyszała prawie nic. Z każdym kolejnym uderzeniem upadała na ziemię, ale zbierano ją i kontynuowano. Przy trzydziestym trzecim razie przestała widzieć, świat zakręcił jej się przed oczami, straciła przytomność.
Daniel patrzył na wszystko i widział jak nieprzytomna Delimorn podnoszona jest i bita dalej. Nie mógł na to patrzeć. Mimo związanych rąk, rzucił się na "człowieka z batem" i przewrócił go.
- Nie pozwolę!

Delimorn otworzyła oczy i ujrzała Nimrodel.
- Gdzie jestem? - wychrypiała ledwo.
- Znów w stodole. Daniel spowodował zamieszanie, podobno wywrócił tego człowieka, który cię bił i pozostała część twojej kary przeszła na niego. Jest ledwo żywy, ale stara się wytrwać, by cię nie zawieść. - usłyszała odpowiedź. Nie wiedziała czy to Nimrodel czy Mistral, w tej chwili było to nieważne.
- Moje... plecy. - wyciągnęła rękę i dotknęła pleców. Natychmiast zapiekły ją niewyobrażalnie, a na dłoni ujrzała krew. Wciąż krwawiła, a ktoś opatrywał jej rany. - Trzydziesty trzeci pamiętam, dalej nie... Myślałam, że nie przeżyję...
Daniel, z trudem, ale determinacją, podniósł się ze swojego miejsca i podczołgał się do niej, chwytając jej rękę.
- Nie musisz nic mówić, my wiemy. Odpoczywaj. - wyszeptał, padając koło niej.
Delimorn zauważyła, że Mistral robi opatrunki.
- Opatrzę ci rany. - usłyszała. - Połóż się na brzuchu.
Tak też dziewczyna zrobiła. Ból był tak ogromny, że zamknęła oczy, nie mogąc go znieść, ale nie wydała żadnego dźwięku, chciała być dzielna.
Gdy tylko Mistral skończyła, wrota się otworzyły i wszystkich oślepiło światło dnia. Delimorn spróbowała się podnieść, ale udało jej się tylko usiąść, podtrzymując się ramienia Nimrodel. Wszyscy byli skupieni w jednym miejscu, nawet ich były niewolnik.
- A myślałam, że nie może być gorzej... - mruknęła przywódczyni, zauważając wysokiego Gabriela i jego pięciu podwładnych. - Co tym razem?!
- Znów się odzywasz?! Chcesz powtórkę? Zbierać się, wstawać, wychodzimy! - krzyknął.
Mężczyźni związali ich ręce jednym, długim sznurem i pociągnęli. Niektórzy szli, inni nie byli w stanie, ciągnięto ich po ziemi, a czasem podnoszono i popychano. Oprawcy śmiali się z nich w żywe oczy.
Zaprowadzono ich pod tylne drzwi domu, który widoczny był już wcześniej.
- Witajcie przed wejściem dla służby! Od teraz będziecie mi służyć, pracować dla mnie! Bart, zaprowadź niewolnice do kuchni, a niewolników do stajni.
Każda z nich o wiele bardziej wolałaby zajmować się końmi niż sprzątać, ale nie mogły nic powiedzieć, gdyż wolały uniknąć kolejnej chłosty.
- Zniszczę cię, Gabrielu! - pomyślała Delimorn, wbijając wściekłe spojrzenie w przywódcę grupy porywaczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabell
Grafik



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zabrze
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Sob 10:38, 11 Wrz 2010    Temat postu:

Poprowadzili kobiety do kuchni, tym samym rozdzielając je z Danielem i ich dawnym niewolnikiem, których zapędzili do pracy w stajni. Pomieszczenie, w którym się znalazły, było przestronne, a jego środkową, jak i większą część zajmował ogromny, drewniany blat, na którym przygotowywane zostają posiłki. Mężczyźni wskazali im, gdzie znajdują się składniki i przybory kuchenne.
- Ty i ty - Gabriel wskazał palcem na Nimrodel i Delimorn - Wy będziecie gotować. I nie próbujcie żadnych sztuczek, bo najpierw to wy będziecie kosztować dania. Mistral - zwrócił się do kipiącej złością dziewczyny - Wiem, że umiesz wyśmienicie gotować, jednak jestem w stanie z tego zrezygnować, na rzecz lśniących czystością pokoi. Szczególnie... mojego. Będziesz przychodziła każdego dnia o zachodzie słońca, a wyjdziesz wtedy, kiedy będę zadowolony - zakończył złośliwie, i kierował się do wyjścia.
- Jak mamy pracować ze związanymi rękami, głupcze? - odezwała się Mistral.
Na dźwięk obraźliwego słowa na temat ich pana, mężczyźni zbliżyli się do dziewczyny, jednak Gabriel powstrzymał ich gestem dłoni.
- Faktycznie, zapomniałem. Rozwiążcie im ręce. A tym dwóm przywiążcie nogi do stołu. Tak żeby mogły poruszać się po kuchni, nigdzie więcej. A ty - zwrócił się do Mistral - pójdziesz ze mną.
Kiedy ta się nie poruszała, porywacze popchnęli ją brutalnie w stronę drzwi. Chcąc, nie chcąc, udała się za nim. Poprowadził ją wzdłuż tyłu domu, gdzie czekała na nią miska z wodą, tak duża, że mogła się w niej zmieścić drobna osoba.
- Nię będziesz chyba sprzątała pokoi, sama będąc w takim stanie? - powiedział drwiąco mężczyzna.
- Sam do tego doprowadziłeś - odszczęknęła mu.
- Ile w tobie złości.. Goryczy. Ah, Mistal, Mistral - podszedł do niej i pogładził ją po policzku, w który wcześniej ją uderzył - Miałaś wybór. Mogłaś być ze mną szczęśliwa.
- I służyć Foldarowi? Nigdy! - wyszczerzyła zęby w kpiącym uśmiechu - N-i-g-d-y.
- Zawsze byłaś taka...
- I zawsze ci się to podobało, prawda? Chyba.. - uchyliła lekko usta i zbliżyła się do niego - ... nie zaprzeczysz?
Z trudem przełknął ślinę.
'Mam go!' - pomyślała triumfalnie.
- Nie zaprzeczę - powiedział, wpatrując się w jej usta - Mistral.. mogę dać ci drugą szansę. Tym razem możesz wyb...
Nie udało mu się skończyć, ponieważ pięść dziewczyny wylądowała na jego brzuchu, powodując silny ból.
- Ty... - syknął gniewnie.
- Powinieneś pamiętać, że nie zmieniam zdania tak szybko. A teraz pozwól, muszę się ogarnąć - wskazała na miskę - Chyba mam pracę do wykonania, nie sądzisz?
- Myślisz, że cię tutaj zostawię? Śnisz na jawie, księżniczko. Zaczynaj.
Przywołała na twarzy kpiący uśmieszek, wzięła do ręki mydło i weszła w ubraniu do wody, która zdążyła się wychłodzić. Nie zważając na gniewne spojrzenie Gabriela, zaczęła szorować ciało, jak i ubranie. Po chwili wstała, ociekając wodą. Oczy mężczyzny niebezpiecznie się zwęziły na widok mokrego ubrania lepiącego się do jej ciała.
- Wytrzyj się i do roboty - rzucił jej ręcznik.
"Jeden zero dla mnie" - pomyślala drwiąco Mistral i zaczęła suszyć ręcznikiem włosy..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anabell dnia Sob 22:19, 11 Wrz 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girlinthemirror
Administrator



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Sob 22:40, 11 Wrz 2010    Temat postu:

Gdy tylko porywacze wyszli z kuchni, Delimorn natychmiast zaczęła działać.
- Nimrodel, możesz mi podać nóż? - poprosiła. - Rozwiążemy się.
W odpowiedzi przyjaciółka przecięła węzeł trzymający przywódczynię przy stole i zapytała:
- O to chodziło? Spójrz, tutaj jest miejsce do spania. Połóż się, odpocznij.
Tak też dziewczyna uczyniła. Jakiś czas później, nie potrafiła określić kiedy, do pomieszczenia wszedł mężczyzna. Złapał ją za ramię i pociągnął do pozycji stojącej.
- To nie hotel, mała. Tutaj się pracuje, a nie leni. Zabierać się do obiadu! Macie go podać do jadalni, gdy zostaniecie zawołane. - powiedział.
Delimorn wyprostowała się. Chwyciła szklankę i chlusnęła wodą, która w niej była, osobnikowi w twarz.
- Nie jestem mała ani głupia. Pożałujesz jeszcze! - wysyczała, wypychając go za drzwi. Po chwili zwróciła się do Nimrodel - Trzeba gotować. "Nasz pan" tego oczekuje.
Zaczęły wsypywać do garnka pełnego wody mnóstwo soli, pieprzu, warzyw i mięsa. Przygotowały też dla siebie drugi garnek - dość smaczną zupę z grzybów. Gdy Gabriel przyszedł z żądaniem, by spróbowały pierwsze, zasmakowały odrobinę własnej potrawy, drugą zaś zaniosły na stół. Wiedziała, że Nimrodel niezbyt się to podoba, ale ona sama dość miała poniżającego traktowania.
- Wiesz, co się teraz wydarzy. - szepnęła, wbijając w nią niezadowolone spojrzenie. - Ja nie mogę na to spokojnie patrzeć.
W tej chwili drzwi znów się otworzyły i wpadł przez nie sam Gabriel.
- Co to za świństwo?! Wiem, że za tym stoisz, niewolnico! Nie ujdzie ci to na sucho, dziś wieczór zostaniesz ponownie wychłostana, a jeśli jeszcze raz się to powtórzy to zabiję cię, albo sprzedam Skandianom. Zapewniam, nie będzie ci tam tak dobrze! - krzyczał, chwyciwszy Delimorn za ramię. Następnie popchnął dziewczynę, a ona wpadła na Nimrodel i wylała się na nią cała zupa, którą trzymała przyjaciółka.
Gabriel tymczasem zaśmiał się złośliwie i wyszedł.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez girlinthemirror dnia Pon 16:41, 13 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Junior Admin



Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Wto 19:34, 14 Wrz 2010    Temat postu:

Nimrodel miała ochotę się rozpłakać, jak małe, bezradne dziecko. Ale przecież nie była już dzieckiem i teraz wyglądałoby to głupio i komicznie.
- Przepraszam - powiedziała do przyjaciółki, wycierając jej zupę z rąk. - To wszystko jest bez sensu. Miałyśmy schwytać Foldara, a same stałyśmy się zdobyczą. I to jeszcze takich opryszków, jak ci... Musimy coś wymyślić, żeby się stąd wydostać. Zabrali całą naszą broń. Nawet nie wiem, gdzie ją wrzepili. Pewnie już sprzedali albo wzięli dla siebie...
Umilkła na chwilę.
- Znów masz zostać wychłostana... - rzekła. - Wszyscy widzieliśmy, że gdyby dłużej trwała wczorajsza chłosta, nie przeżyłabyś. Co będzie dzisiaj?
Po chwili drzwi się otworzyły i do pomieszczenia znów wparował Gabriel.
- I macie mi ugotować więcej zupy! - wrzasnął. - Teraz ty!
Wskazał na Nimrodel i wyszedł, trzaskając drzwiami. Jasnowłosa dziewczyna wzdrygnęła się z obrzydzeniem.
"Pewnie nie będzie mu coś pasowało..." - pomyślała.
- Odpocznij - zwróciła się do Delimorn. - Jesteś bardzo osłabiona.
A sama zabrała się za gotowanie. Wzięła następny gar i wrzuciła tam kilka liści ze swojej sakiewki. Miała tam nie tylko zioła lecznicze, ale również służące jako przyprawy.
"Jeśli teraz mu to nie będzie smakowało, to znaczy, że jest po prostu okrutny" - przeszło jej przez myśl.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nimrodel dnia Wto 19:35, 14 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girlinthemirror
Administrator



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pon 17:59, 04 Paź 2010    Temat postu:

Kiedy mężczyzna wyszedł, Delimorn zastygła. W końcu jednak ocknęła się i odezwała:
- Nie, to ja przepraszam. Musimy się trzymać razem, bo inaczej nas zniszczą. Od razu powinnam wiedzieć, że pomysł z zupą jest głupi. A teraz spójrz - jesteśmy całe poparzone i zielone! Trzeba zrobić okłady...
Przerwała, bo zakręciło jej się w głowie. Poszła za radą Nimrodel i położyła się, na boku, bo plecy wciąż ją bolały.
- Wieczorem spróbuję wymknąć się do stajni. Sprawdzę co z Danielem i resztą, martwię się o nich. Chyba nie jestem najlepszą przywódczynią... - tym razem do Nimrodel przerwała jej wypowiedź.
- Och, przestań! Musisz wziąć się w garść! Życie mamy ciężkie, ale dotąd ty byłaś naszą opoką! Co teraz? Wszyscy się poddamy?!
Przywódczyni podniosła się z miejsca i wyprostowała.
- Masz rację! Zniosę dzisiejszą chłostę dzielnie i będę was wspierać! Ten Gabriel nie ma prawa nas poniżać! Jeszcze pożałuje, a my zaznamy lepszego życia!

Nadszedł wieczór. Osłabioną Delimorn zabrano na chłostę. Nie miała ona już siły walczyć, krzyczała jednak co sił w płucach, licząc na wybawienie. Gdy chłosta się skończyła, została sama z człowiekiem od biczowania. Podszedł on do niej i rzekł:
- Wstawaj! Dziś w nocy stodoła ma zostać podpalona, a twoi przyjaciele podobno są w środku! Może powinnaś ich uratować? Słuchaj, wiem, co o mnie myślisz, ale ja tylko wykonuję to co muszę. W kuchni, pod podłogą, jest skrzynka z opatrunkami, chyba ci się przyda.
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem, strachem i wdzięcznością. Kiedy zabierali ją na powrót do kuchni, miała już w głowie kolejny plan.
- Ten się powiedzie! - pomyślała dziarsko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nersi
Game Master



Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ouferia
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Czw 13:43, 28 Paź 2010    Temat postu:

Czarny koń galopował w niewiarygodnym tempie na południowy zachód. Postać siedząca na zwierzęciu była wysoka i szczupła, kasztanowe włosy były rozwiane na wietrze. Ciemnofioletowa peleryna szczelnie okrywała dziewczynę, ale ta i tak czuła dojmujący chłód. Intensywnie zielone oczy wypatrywały czegoś w ciemności, ale księżyc rzucał jedynie mdłe światło i niewiele mogła dostrzec.
Minęło dwa dni odkąd wyruszyła z gospody, w której spotkała Bryluen i jej syna. Kobieta zaproponowała, że zajmie się Cessie, a Nersi przyjęła tę propozycje z wdzięcznością. Podczas kilku dni podróży z dziewczynką zdążyła się do niej przywiązać i smutno było jej się z nią rozstawać, ale nie miała wyjścia - musiała uwolnić resztę drużyny, a to było zbyt niebezpieczne, aby zabierać takie dziecko ze sobą. Zresztą mogła teraz podróżować o wiele szybciej. Tak więc pożegnała się z kobietą i Cessie, ale największą niespodzianką było to, że dziewczynka podczas tego pożegnania się rozpłakała. Nersi nie była przyzwyczajona do okazywania uczuć. Wyrosła na twardą osobę, ale łzy, które popłynęły z oczu dziewczynki sprawiły, że zmiękło jej serce. Zsiadła z konia i przytuliła Cessie oraz obiecała, że jeszcze kiedyś się spotkają.
*
Zaczynało świtać. Na horyzoncie pojawił się najpierw szarobury, potem różowy pas, aż w końcu wzeszło słońce. Nersi zatrzymała się na postój przy wartkiej rzece, pozwoliła się napić Ceresowi i sama wykąpała się. Woda sprawiła, że dziewczyna obudziła się i była gotowa do dalszej drogi.
Wsiadła na konia i ruszyła przez zielone pola, cały czas rozglądając się czujnie. Nie wiedziała, co może się wydarzyć, ale w pewnym momencie zaniepokoiło ją to, że koń stanął.
- O co chodzi? - zapytała. Ceres był wyraźnie czymś przestraszony, bo cały czas kręcił głową, zmuszając aby Nersi popatrzyła się za siebie. Jednak gdy to zrobiła stwierdziła, że wolała nie wiedzieć. Znajdowała się na rozległej, prostej równinie i bez problemu dostrzegła pięciu ludzi na koniach, którzy zmierzali w jej stronę.
- Przecież to ta piątka, którą widziałam w wiosce!
- Ceres, chyba wiesz, co mamy robić? - zwróciła się do konia, a ten ruszył galopem w stronę lasu. Nersi wiedziała, że trochę zejdą z kursu, ale to co chciała zrobić mogło dostarczyć jej informacji o miejscu, gdzie porwali jej drużynę.
- Szybko - zawołała do konia. Mężczyźni jednak nie dostrzegli jej, a to, że jechali w stronę lasu utwierdziło ją w przekonaniu, co powinna robić.
Wjechała wśród drzewa i zorientowała się, że wiatr nie dmucha już tak bardzo. Ścieżka była niezbyt widoczna, ale na tyle, aby wiedzieć dokąd trzeba jechać. Za trzecim zakrętem, który minęła zeskoczyła z konia, wprowadziła go pomiędzy krzaki, zaraz przy ścieżce, a sam wspięła się na drzewo, którego gałęzie zwisały nad dróżką. Czekała niecałe 10 minut, kiedy usłyszała końskie kopyta i ludzkie głosy. Mężczyźni śmiali się i szydzili z króla Duncana.
- On to może wielkie gówno zrobić - powiedział jeden z nich śmiejąc się w taki sposób, że Nen dostrzegła, że był pijany.
- Tak, król Duncan to... - i tutaj drugi mężczyzna zaczął wyzywać króla wszystkimi określeniami jakie znał. A ładne to one nie były.
- Zamknijcie się! - krzyknął w końcu jeden z nich, który wyglądał na przywódcę. - Musimy dotrzeć tam jak najszybciej, wiecie, że Gabriel nie lubi czekać.
- Gabriel? - pomyślała zaskoczona Nersi - A kto to, u licha jest?
- Taaa... Nasz pan złapał te panny szybciej niż można to by było sobie wyobrazić - rzekł jeszcze inny mężczyzna, a Nersi zaczęła słuchać uważniej.
- Tak, ale nie rozmawiajmy o tym tylko jeźdźmy. Przegapimy najlepszą zabawę. - rzekł szef i ruszyli galopem. Nersi nie czekając długo zawołała Ceresa, w błyskawicznym tempie go dosiadła i ruszyła za nimi.
*
Wkrótce znalazła się w czymś, co mogło mieć nazwę leśnej wioski. Miastem to tego raczej nazwać nie można było, gdyż wielkością nie imponowało. Jednak dziewczyna zainteresowała się "Panem" tych ludzi.
- Gabriel, tak? - powiedziała szeptem do siebie i uśmiechnęła się pod nosem. Plan zaczął układać się w jej głowie sam.
*
Jeden z ludzi podszedł do Gabriela.
- Panie!
- Czego chcesz? - warknął tamten, przyglądając się pracy Daniela, który zaciekawiony zaczął podsłuchiwać.
- Widziałem kogoś na drzewie, jakąś dziewczynę. Właśnie wspiąłem się na drzewo aby zobaczyć jaka będzie pogoda i zobaczyłem kawałek jej peleryny i twarz...
- Czekaj - Gabriel popatrzył na niego uważnie - Dziewczynę?
- Tak - odpowiedział tamten
- Chyba wiem, kto to jest. Jak się nie mylę w drużynie tych panienek była jeszcze jedna osoba. Więc pewnie przyjaciółka postanowiła uratować te panny. - pan bardziej mówił do siebie niż do sługi, ale w końcu podniósł głowę - Interesujące. - dodał i odszedł szybkim krokiem.
Daniel popatrzył na Gabriela, jak odchodzi w stronę konia. Musiał poinformować Delimorn i resztę. Ale jak?
W jego sercu pojawiła się iskierka nadziei.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girlinthemirror
Administrator



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pią 18:41, 19 Lis 2010    Temat postu:

Była ciemna noc. Delimorn obudziła się na podłodze w kuchni, obolała i ledwo żywa. Spróbowała się podnieść, ale udało jej się to dopiero za ósmym razem. W jej głowie zaświtało mgliste wspomnienie o opatrunkach pod podłogą. Cicho, tak by nie obudzić Nimrodel, podczołgała się pod stół. Zawsze interesowało ją, że ta deska różni się od innych. Teraz wiedziała dlaczego.
Okazało się, że biczownik nie kłamał - pod podłogą znajdowała się mała, metalowa skrzyneczka. Było w niej trochę bandaży, olejki i zioła.
- Pss, Delimorn! - słysząc ten szept, Delimorn aż podskoczyła.
- Kto to? - odszepnęła. - Czego chcesz?
- To ja, Daniel. - chłopak wsunął się do środka. - Moja biedna, znów cię wychłostali?!
Klęknął przy niej i złapał ją za rękę. Dziewczyna w ciszy skinęła głową.
- Co ty tutaj robisz?! Narażasz się! - zwiadowczyni nie była specjalnie zadowolona. - O, rany! Danielu, czy mógłbyś... opatrzyć mnie? Mam tutaj bandaże, ale nie jestem w stanie dotknąć pleców...
Wydawała się zawstydzona, ale on uśmiechnął się i zaczął ją opatrywać.
- Nie musisz się wstydzić. - szepnął. - Wiesz, że zawsze ci pomogę, prawda?
Odwróciła się i spojrzeli sobie w oczy. W końcu zbliżyli się do siebie, a Daniel pocałował Delimorn.
Nagle usłyszeli szmery przed drzwiami.
- Musisz się schować! - szepnęła Delimorn. - Spróbuj wsunąć się pod łóżko, Nimrodel jeszcze śpi!
Kiedy drzwi się otworzyły, Daniel był już pod łóżkiem. Przed Delimorn stało kilku strażników, trzymających jakąś osobę. Rzucili nią o podłogę i zamknęli drzwi.
- Nersi?! - Delimorn aż zatkało, gdy zobaczyła znajomą twarz. - Co ty tu robisz?!
- Próbowałam was wydostać. - usłyszała w odpowiedzi.
- To coś ci się nie udało... - przywódczyni nie była zbyt zadowolona. Nagle poczuła smród. - Czujecie?
- To chyba dym... - ten głos ewidentnie należał do Nimrodel.
- Stodoła! - Delimorn przypomniała sobie co mówił jej biczownik i gwałtownie, mimo bólu, podniosła się. - Tam jest... niewolnik i nasze konie!
Słysząc to, Daniel wysunął się z kryjówki i oboje pobiegli do stajni. Rzeczywiście, to stamtąd dochodził ich nieprzyjemny zapach. Wszędzie był ogień, słyszeli rżenie koni i krzyki ludzi będących wewnątrz. Daniel wbiegł do środka.
- Daniel, uważaj! - krzyknęła, biegnąc za nim. Kątem oka zauważyła, że Nimrodel także ruszyła na ratunek przebywającym w stodole.
W środku było duszno i gorąco, Delimorn ledwo widziała, gdyż wszędzie rozszedł się dym. Bez namysłu wskoczyła na konia i trzymając drugiego za uzdę, wyjechała na zewnątrz. W budynku były jeszcze trzy osoby i dwa konie. Wiedziała, że musi tam wrócić.
Wbiegła do środka. Daniel próbował wydostać ze stodoły zranionego niewolnika i dwa konie, ale nie szło mu najlepiej.
- Pomogę ci. - powiedziała, chwytając konia i wyciągając go na zewnątrz.
Po jakimś czasie wszyscy byli na zewnątrz. W tym czasie Gabriel wyszedł na zewnątrz domu i widząc ich, krzyknął:
- Co wy tu robicie?! Wszystkich czeka chłosta! Wy dwie wracajcie do kuchni, a pozostali pójdą ze mną!
Daniel i niewolnik protestowali, ale to nic nie dało. Słudzy Gabriela związali ich i nie mieli szans.
Delimorn patrzyła jak odchodzą i czuła, że już nic nie będzie dobrze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez girlinthemirror dnia Pią 19:37, 19 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Junior Admin



Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pią 20:02, 19 Lis 2010    Temat postu:

Nimrodel obudziła się w środku nocy. Czuła gryzący dym. Podniosła się z posłania. W pomieszczeniu zobaczyła jeszcze Delimorn i Daniela, a także - ku swojemu zdziwieniu - Nersi.
- ...Czujecie? - usłyszała głos Delimorn.
- To chyba dym - podsunęła jasnowłosa dziewczyna.
To rzeczywiście był dym. Stodoła się paliła. A w środku były ich konie i ludzie! Wszyscy zerwali się na równe nogi i wybiegli z pomieszczenia. Czerwonozłote płomienie pożerały drewnianą stodołę w zastraszającym tempie. Kiedy Nimrodel zobaczyła to, co się działo, ogarnął ją niepowstrzymany lęk. Przed oczami stanęły jej wydarzenia sprzed lat, kiedy to spłonął jej dom. A teraz... Złowrogie płomienie, trawiące drewno, buchały gorącem. Dziewczynie zrobiło się słabo. Przemogła się jednak i pobiegła wolno w tamta stronę. Chęć pomocy zamkniętym wewnątrz przeważyła.
Drzwi szopy były zamknięte, jednak deski spaliły się i wystarczył jeden kopniak, żeby utorować sobie przejście. Daniel pierwszy wpadł do środka, za nim Delimorn. Nimrodel długo jeszcze stała na zewnątrz, zaciskając pięści. Bała się ognia, płonących pomieszczeń. W końcu przemogła się, zakryła twarz i wbiegła do środka. Dym wypełnił całą stodołę do tego stopnia, że nie było nic widać. Tylko przeraźliwe rżenie koni i zduszone kaszle ludzi świadczyły o tym, że ktoś tam był. Jasnowłosa dziewczyna poczuła, jak zaczyna się dusić. Przed oczyma zamajaczył jej niewyraźny kształt. To był Gwidon, jej wierzchowiec. Usiłowała chwycić jego uzdę i wyprowadzić go z pułapki. Dym drażnił jej oczy, wdzierał się do nosa. W momencie po jej policzkach zaczęły płynąć łzy, przez opary. W szopie nie było już powietrza, wszędzie tylko dym - ponury, snujący się jak gęsta mgła. Z sufitu spadła płonąca belka, odcinając dziewczynie drogę ucieczki. Jasnowłosą dziewczynę ogarnęła panika - zaczęła się krztusić i kaszleć. Dookoła widziała coraz więcej płomieni. Czuła jednocześnie czyjąś obecność. Łeb jej wierzchowca dotknął jej ramienia.
"Gwidon" - przeszło jej przez myśl. - "Więc jesteś tu, ze mną..."
Koń znów dotknął jej ręki, jakby się czegoś domagał. Nimrodel zwróciła się w jego kierunku. W jej otumanionym umyśle dopiero po chwili zaświtał pewien pomysł. Może jeszcze zdołają się uratować. Spróbowała dosiąść wierzchowca i udało jej się. Wkrótce koń ruszył przed siebie.
Świat przesłoniła szara zasłona dymu, mieszającego się z krwistoczerwonymi płomieniami. Dziewczyna już nawet nie zauważyła, jak Gwidon przeskoczył płonącą przeszkodę i dążył ku wyjściu. W końcu, kiedy byli blisko, a powietrze nieco rozrzedziło się, Nimrodel zsunęła się z końskiego grzbietu i przeprowadziła rumaka przez stertę zwęglonego drewna. Byli wolni. Uratowali się. W chwili, gdy stanęli na stałym gruncie, jasnowłosa dziewczyna poczuła, jak nogi się pod nią uginają i zemdlała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nimrodel dnia Pią 20:06, 19 Lis 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girlinthemirror
Administrator



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Czw 21:22, 16 Gru 2010    Temat postu:

Udało się! Delimorn patrzyła jak stodoła płonie i wiedziała, że wszyscy są bezpieczni. Chciała podzielić się swoim szczęściem z Nimrodel, ale gdy się do niej obróciła, dziewczyna właśnie bezwładnie opadała na ziemię. Zwiadowczyni w ostatniej chwili złapała koleżankę.
- Och, biedna Nimrodel... - zmartwiła się. - Trzeba ją ocucić!
Jej plany jednak nie doszły do skutku, bo oto w ich kierunku zbliżało się ośmiu potężnych sług Gabriela.
- Co wy tutaj wyprawiacie?! Wynocha, wszyscy idziecie z nami. Pan przygotował wam nowe zajęcia i nie chce słyszeć ani jednego jęku!
Delimorn nie wiedziała co zrobić. Nimrodel wciąż się nie budziła, a ona sama czuła się, jakby ktoś palił jej ciało na żywym ogniu. Spojrzała błagalnie w kierunku Daniela. Chłopak, widząc to, szepnął coś towarzyszowi, który podszedł i wziął Nimrodel na ręce.
- Wiem, że to niewłaściwy moment, ale jak ci właściwie na imię? - zapytała Delimorn, czując się coraz słabiej.
- Kilian. - to były ostatnie słowa, jakie usłyszała tego dnia. Strażnik, słysząc jej głos, uznał, że jest nieposłuszna i uderzył ją tak mocno, że padła na ziemię...

Kiedy się ocknęła, znajdowała się na podłodze w dziwnym pokoju, a słońce padające z okna raziło ją w oczy. Był poranek, kolejnego dnia niewoli. Delimorn nawet ich nie liczyła, wolała obmyślać plany ucieczki. Teraz jednak nawet o tym nie myślała, gdyż bolało ją całe ciało, nie wiedziała gdzie jest i czuła się bardzo zagubiona. Kiedy udało jej się podnieść przynajmniej na tyle, by usiąść, spostrzegła, że leży na kilku pozwijanych kocach, a obok niej leżą Nimrodel, Daniel, Kilian, Mistral i Nersi.
- Co ja tutaj robię? Ostatnie, co pamiętam, to imię Kiliana, a później zrobiło mi się ciemno przed oczami... - jej głos wyrażał zdezorientowanie.
- Strażnik cię uderzył i straciłaś przytomność. Zabrałem cię tutaj, tak jak Kilian Nimrodel. Ona, niestety, jeszcze się nie obudziła. - odparł Daniel.
- Jak się czujesz? - doszedł ją inny głos. - Jesteśmy w pokojach dla służby, dzisiaj rozdzielą nam zadania.
Kilian bez słów podał jej wodę, widząc, że boli ją głowa.
- Strasznie mnie głowa boli. Czuję się taka ociężała i obolała, a obite przez bat ciało znów daje o sobie znać... - odpowiedziała. - Dziękuję, Kilian.
Wypiła łyk wody, po czym sięgnęła do sakiewki po zioła i sporządziła sobie coś w rodzaju wywaru, który szybko wypiła. Wiedziała, że on może jej pomóc. Tak też się stało - po kilkunastu minutach była zdolna myśleć i wstać, mimo, że ciało nadal ją bolało, była w stanie ten ból pokonać na tyle, by podejść do Nimrodel i usiąść koło niej. Wciąż miała przy sobie zapas bandaży, więc wzięła jeden z nich, zmoczyła i stworzyła coś w rodzaju kompresu, który położyła na czoło nieprzytomnej. Efekt był widoczny już po piętnastu minutach - zwiadowczyni zaczynała odzyskiwać świadomość.
- Cieszę się, że do nas wracasz, Nimrodel.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Junior Admin



Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pią 19:43, 21 Sty 2011    Temat postu:

Dookoła panowała niczym niezmącona, błoga cisza. I ciemność. Do uszu Nimrodel nie dochodziły żadne odgłosy, ani nie docierało żadne światło. Po jakimś czasie, dziewczyna poczuła, jak ktoś przykłada jej coś zimnego do czoła. Westchnęła ciężko, ale nadal nie otwierała oczu. Zaczęła powoli słyszeć z początku ciche, potem coraz głośniejsze głosy innych, aż wreszcie uniosła powieki. Blady blask dnia, wpadający do pokoju przez okno z początku ją oślepił, jednak zaraz potem jej oczy przyzwyczaiły się do niego. Nimrodel dostrzegła Delimorn, pochylającą się nad nią.
- Cieszę się, że do nas wracasz, Nimrodel - powiedziała przywódczyni, uśmiechając się lekko.
- No, ja też - odparła po prostu.
Usiłowała podnieść się na łokciu, ale wtedy uderzył ją mocny ból głowy. Przyłożyła rękę do czoła i z powrotem opadła na posłanie. Ciągle zdawało jej się, że czuje dym z palącej się stodoły. Nie było to przyjemne uczucie. Na dodatek wszyscy się na nią ciągle gapili, jakby była zjawą. Spróbowała wstać po raz drugi i tym razem jej się udało.
- Wiecie, czemu tu siedzimy i co tak właściwie tamci chcą z nami zrobić? - zapytała po chwili.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum http://filmyksiazkiseriale.fora.pl Strona Główna -> RPG / I RPG - Zwiadowcy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin